sobota, 31 marca 2012

Obiecanki cacanki, etui mniej i bardziej udane i pytanie.

Tym razem obietnicy odezwania się na blogu dopiero w wakacje nie dotrzymałam, ale akurat wyrzutów sumienia z tego powodu nie mam ;)

To etui jest moim czwartym podejściem do tematu, ponieważ trzy poprzednie próby zakończyły się totalnym fiaskiem! To jest dokładnie etui na karty o wymiarze kart kredytowych. Jest to prezent dla bliskiej mi osoby, wiec zadanie było tym trudniejsze, ze praca musiała podobać się również mnie- wtedy jest godna podarowania- ja tak uważam. Zauważyłam tez, ze często zdarza mi się poprawiac swoje prace, nie w skutek ich beznadziejnego efektu końcowego, ale w skutek banalnych wpadek technicznych! Zazwyczaj czegos nie zmierze, zle dotne nie przemysle i tak robie bezmyslnie, a potem pukam sie w glowe i poprawiam lub zaczynam od nowa! 
Zadowalającą mnie formę tego etui zawdzięczam pięknej pracy Rach (video z ktorego pochodzi inspiracja jest tutaj)

Ja najpierw chciałam zrobić coś takiego: 


i tylko te dwie strony mi się udały, reszta do szuflady!

A to jest praca końcowa. Na pewno za piątym razem wyszło by mi jeszcze lepiej, ale naprawdę  nie chce mi się nawet próbować.


Tlo jest spreparowane własnej produkcji najróżniejszymi kolorowymi sprayami typu: glimmer mist. 
Psikasz i suszysz suszarka lub opalarka, jak nie masz profesjonalnego sprzętu (ja nie mam, używam czego popadnie i jestem jak pomysłowy Dobromir, jeśli chodzi o zastępowanie markowej drożyzny, tym co mam w domu. Dlatego często efekt tez jest, jak z bazaru za pół euro :DDD) 

Brzegi przetarłam bardzo gruboziarnistym papierem ściernym. 
Ta fotka ma trochę inne kolorki, niż poprzednia, ale wierzcie mi na słowo, kolorystycznie tył i przód tego etui  nie różnią się.

Środek, to kieszonki z czarnego brystolu. 

A tak na koniec mam pytanie: co robicie z nieudanymi pracami, jeśli takowe wam się zdarzają? Chowacie, wyrzucacie, poprawiacie od razu, obiecujecie sobie poprawić później i tak leżą? W końcu poprawiacie i efekt jest zachwycający. Efekt jest marny i jednak lądują w koszu? Znów leża w szufladzie...? U mnie wszystkie możliwe opcje, oprócz wyrzucania! :)

6 komentarzy:

Jyoti pisze...

Bardzo pomysłowe to etui!!! Może kiedyś zgapię od Ciebie? Śliczne kolorki i bardzo eleganckie zapięcie:)
A co do pytania, to ja jestem chyba drastyczna, bo jak mi się totalnie nie podoba, to niszczę, wywalam!

Lea pisze...

Jyoti, ja sobie nie mogę wyobrazić, jak jakaś Twoja np. mandala ląduje w koszu. To rzeczywiście drastyczne!

Jyoti pisze...

Hahaha, zapewniam Cię,że bywają takie chwile:) Czasem zdarza się, że nie wychodzi...Jestem wtedy też strrrasznie wściekła:)))

ystin pisze...

ja z reguły już w trakcie czuję, ze coś jest nie tak...leżą sobie potem takie niedokończone, czasem poprawiam ( no ja mogę- tu spruję, tam doszyję...) a najgorzej robic dla ważnych ( bliskich) osób...
i też sobie mandali Jyoti nie wyobrazam w koszu...ale Twoich prac tez nie!

ystin pisze...

Aaaaa! zapomniałam oczywiscie- kartownik jest swietny!
kochana, tak na marginesie czy udałoby sie wyłaczyc tę weryfikacje obrazkową po komentarzami, bo to jest upierdliwość nad upierdliowściami!

Lea pisze...

Dzięki, że mi powiedziałaś, bo w życiu bym się nie zorientowała, ze mam to ustrojstwo! Mnie nie weryfikuje :) Jeszcze nie wiem, jak to usunąć, ale od razu podejmę z tym walkę ;)